29.07.2015

the times they are a-changin'




















Kiedy po raz pierwszy sama przyjechałam na Pragę Północ dostałam śniegową kulką od jakiegoś podwórkowego rozrabiaki. To powitanie skutecznie zniechęciło mnie na dłuższy czas. Byłam szczylem, bo w Warszawie istniała wtedy dla mnie przede wszystkim Chłodna, Krakowskie, Ogród Saski, 1500m2 i Plac Zba. Druga wyprawa w okolice podwórka 11 listopada zdecydowała, że zostanę tam dłużej, dokładnie 3 lata. Na początku oswajaliśmy się ze sobą - Praga i ja: panowie spod klatki, psy sąsiadów, sprzedawczynie w warzywniakach, Wisła i Park Praski. To był przyjemny moment gubienia strachu, potem przyszedł czas buntu. Że brzydko, że nieprzyjemnie, że kloszardzi w tramwajach i że ja nie chcę, nie będę, nie mogę. Ale Dylan ma rację, że czasy się zmieniają.